Nie było siódmego z rzędu zwycięstwa Padwy Zamość. Zespół Zbigniewa Markuszewskiego przegrał po rzutach karnych z Nielbą Wągrowiec i musi zadowolić się jednym punktem. Żółto-czerwoni mogą sobie pluć w brodę, ponieważ na pół minuty przed końcem, przy stanie 30:30, stracili piłkę w ataku.
Z wyjątkiem 6 minuty gry, gdy przyjezdni rzucili bramkę na 4:2 żadnej z drużyn w pierwszej połowie nie udało się wypracować większej przewagi niż jednobramkowa. To najlepiej świadczy o tym, jak wyrównanego meczu byliśmy świadkami. Inna sprawa, że zamościanie wiele bramek stracili zbyt łatwo, a sam Paweł Gregor do przerwy trafił pięciokrotnie. Widać było, że w szeregach obronnych gospodarzy brakuje kontuzjowanych Karola Małeckiego i Jakuba Kłody. Na dodatek po stronie Padwy po raz kolejny szwankowała skuteczność. Miejscowi niesieni żywiołowym dopingiem potrafili wypracować sobie dogodne okazje rzutowe, ale nie przegrywali pojedynki z bramkarzem gości. Po zmianie stron wydawało się, że żółto-czerwoni wreszcie złapali swój rytm. Dwa szybkie wypady zakończone bramkami Kacpra Adamczuka i Gabriela Olichwiruka sprawiły, że w 37 min. Padwa objęła prowadzenie 21:19. Nie potrafiła jednak pójść za ciosem, a Nielba objęła trzybramkowe prowadzenie (24:21). Zamościan poderwał jeszcze do walki Tomasz Fugiel i po jego trzech trafieniach oraz bramce Dawida Skiby zrobiło się w 56 min. 28:27 dla Padwy. Warto podkreślić, że w tym okresie kilkukrotnie kapitalnie między słupkami zachował się Paweł Proć, broniąc rzuty rywali. Na minutę przed końcem Padwa objęła prowadzenie 30:29 po skutecznym rzucie karnym Kacpra Mchawraba. W kolejnej akcji wyrównał stan meczu Paweł Gregor.
Żółto-czerwoni byli jednak panem swojego losu, mając pół minuty i piłkę w rękach. Niestety, decydującą akcję rozegrali zbyt nerwowo, tracąc piłkę. Ekipa z Wągrowca zdołała jeszcze przeprowadzić akcję meczową, ale w ostatnich sekundach meczu skórę kolegom uratował Paweł Proć, świetnie broniąc rzut rywali. Nieprzypadkowo więc został wybrany najlepszym graczem Padwy w tym meczu.
W serii rzutów karnych wągrowczanie byli już bezbłędni. Po stronie Padwy trafili tylko Kacper Mchawrab i Dawid Skiba i dwa punkty pojechały do Wielkopolski.
– W takim spotkaniu, gdzie gramy bramka za bramka i gonimy przeciwnika, trzeba być skutecznym. Nielba postawiła nam twarde warunki i mecz był pełen walki. Kilka naszych błędów w końcówce zaważyło na tym, że spotkanie zakończyło się remisem. W ostatecznym rozrachunku o te kilka błędów byliśmy dzisiaj od rywali słabsi – podsumował spotkanie II trener Padwy Wiesław Puzia.
W najbliższą sobotę o 18.00 do Zamościa przyjeżdża lider z Legionowa. A to oznacza potężne emocje!
KPR PADWA ZAMOŚĆ – MKS NIELBA WĄGROWIEC 30:30 (16:15), karne 2:4
KPR PADWA: Kozłowski 1, Proć – T. Fugiel 7, Adamczuk 5, Skiba 4, Mchawrab 4, Szymański 3, Bączek 3, Obydź 1, Olichwiruk 1, Orlich 1, Bajwoluk, Czerwonka, Puszkarski, Pomiankiewicz, Sałach.
Kary: 10 minut – 12 minut
Sędziowali: Maciej Mleczko – Krzysztof Paczyński (obaj Bochnia)
Widzów: 285